wtorek, 14 kwietnia 2015

Meldujemy się!! :)

Meldujemy, że nie zaginęliśmy w Interiorze, nie pożarły nas rekiny czy krokodyle, nie zaatakowały kangury, ani też nie zagryzły nas pająki i węże. Przebrnęliśmy właśnie przez kilka miesięcy intensywnej adaptacji do życia w nowym kraju (tak wiem, że jesteśmy tu od roku, okazuje się jednak, że emigracja to proces dłuższy i bardziej skomplikowany) i wciąż się dostosowujemy. Straciliśmy też nasz poprzedni komputer, szczęśliwie z miesiąc wcześniej zapobiegawczo zrobiliśmy kopię zapasową. Dodatkowo główny "pisacz" bloga, czyli ja, przez kilka miesięcy dogorywał w łóżku oraz przytulając się do rozkosznej (wypucowanej przez dbającego Męża) muszli klozetowej... Tak aby tradycji stało się za dość - początek ciąży = uporczywe wymioty. Tak! teraz chyba mogę to w końcu oznajmić światu, skoro jesteśmy po tych pierwszych 12 tygodniach (a nawet i dalej), a także po najróżniejszych stresach i komplikacjach, które doprowadziły nas nawet na amniopunkcję (w mojej głowie zawsze była ostatecznością). Na szczęście wszystko jest ok, a dodatkowo dość szybko dowiedzieliśmy się, że czekamy na śliczną, ruchliwą i kopiącą zawzięcie, zdrową kowalczykową Księżniczkę :) I cóż ja mam zrobić z całymi pudłami chłopięcych ubranek spakowanych po Piotrku???

W tym czasie, który minął od ostatniego wpisu, przebrnęło lato, zaczęła się jesień. Ale tak naprawdę to lata w tym roku nie uraczyliśmy. Gorących dni nie było prawie, a tych ciepłych też nie tak dużo. Może i dobrze, bo nasz wspaniały agent naprawia klimatyzację już czwarty miesiąc :) Gdy było ciepło schodziliśmy na dół nad wodę, chłopaki pływali na desce, a ja starałam się nie wymiotować. Wybraliśmy się też na urlop na Rafę Koralową, gdzie gorąco i duszno było, ale o tym będzie wpis, bo uroczych zdjęć jest mnóstwo.

Piotrek wyrasta na mądrego chłopaka, cwanego oczywiście, bardzo chcącego stawiać na swoim i rozumiejącego granice, ale niekoniecznie chcącego się im wszystkim podporządkowywać. Jego codzienność mogłabym z powodzeniem opisać trzema rzeczami: książki, samochody i mnóstwo aktywności fizycznej pod każdą postacią. Rośnie nam wspaniały starszy brat :)
Moja rozmowa przez telefon z Piotrkiem zaraz po otrzymaniu wyników amnio (nie stresujcie się, to był telefon Adama, nie kupiliśmy naszemu 3,5-letniemu synowi komórki :P)
A: Piotruś, będziesz miał siostrzyczkę.
P: Ale ja chciałem braciszka.
A: Hmmm, ale będzie siostrzyczka. Czasem możemy ją ubrać jak braciszka.
P: Nie! Siostrzyczki nie można ubrać jak braciszka. Dziewczynki trzeba ubrać na różowo i czerwono.
A: Ok, nie ma sprawy.
P: (do Adama, gdy już oddał mu telefon) Będę miał siostrzyczkę. Chciałem braciszka. Ale i tak będę ją kochał.