niedziela, 18 maja 2014

Uwielbiam moją kuchnię :)

Ostatnio najwięcej czasu na pisanie miewam w weekendy, a akurat w poprzedni mieliśmy gościa. Tak! Pierwszego gościa w naszej tutejszej norze. To było dla nas wielkie wydarzenie, którym z pewnością się z Wami podzielimy. Tym sposobem czas się gdzieś rozpłynął, bo po tak długim okresie niewidzenia naprawdę chce się spędzać razem każdą chwilę. Nawet jeśli nie robi się nić spektakularnego. W ten oto pokrętny sposób chciałam Wam dać znać, że nie znudził mi się blog i zamierzam go pielęgnować tak długo jak tu będziemy. Czasem tylko brakuje czasu.
Obiecałam Wam napisać o naszym nowym "tymczasowym" domu. Odczuwam jednak dyskomfort, gdy mam Wam pokazać jeszcze nie do końca rozpakowane kartony. Postanowiłam więc robić to partiami. Dzięki temu sama będę miała większą motywację, aby jak najszybciej rozpakować pudła, które rozpakować trzeba i schować te zasługujące na przechowanie i oczekiwanie na dom "właściwy". "Właściwy" będzie ten, który kupimy lub wybudujemy dla siebie na życie. Tutaj albo gdziekolwiek w końcu się osiedlimy :)
Tak więc dzisiaj: KUCHNIA. Oczywiście to miejsce zostało przygotowane do użytku jako pierwsze. I muszę przyznać, że je uwielbiam. W końcu mogę przygotować normalny posiłek bez frustracji. A co jeszcze ważniejsze, mogę się też rozwijać. Na razie głównie cukierniczo :) Jami!!
Sama kuchnia jest bardzo jasna, otwarta na pokój dzienny. Dzięki temu nawet pichcąc jestem z moją rodziną. Ciemna, brązowa, drewniana podłoga pięknie się komponuje z białymi błyszczącymi szafkami. Trzy szafki nad kuchenką są beżowe i też wyglądają dobrze. Miejsca na naczynia i garnki jest mnóstwo. A na jedzenie... no cóż w pomieszczeniu obok mam całkiem pokaźnych rozmiarów spiżarnię.
W końcu mamy lodówkę większą niż taka dla kawalera :) I zamierzamy dużo zaoszczędzić na wodzie do picia, bo w lodówce mamy "poidełko" z filtrem. Co jest super!
Ach! I kuchenka! Wielka! 5 palników, w tym jeden na duże garnki, bo podwójny. Piekarnik szerszy od standardowego przynajmniej o połowę. Ooo tak! Z kuchni jestem bardzo zadowolona. Jeśli popełnię kiedyś książkę kucharską, to ta przygoda rozpocznie się właśnie tutaj ;P
Jako pierwsze przygotowałam w niej faworki, bo czas akurat był tłustoczwartkowy. A później już było tylko lepiej. Każdy kolejny deser, a było ich już wiele, był coraz lepszy i lepszy. Wpadajcie! Sprawdźcie sami!





















6 komentarzy:

  1. Mniam!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jesteś wielka! Nawet ja z tak długim stażem nie zrobiłam takich cudeniek!
    Pozdrawiam na słodko. c.Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ciociu! Taki komplement od Ciebie znaczy jeszcze więcej :)

      Usuń
  2. Super. Kuchnia to podstawa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Pomieszczenie numer 1 w każdym domu ;)

      Usuń
  3. Ciekawie wyglądają te beziki, są z nadzieniem na słodko czy na słono? Gdzie można zapoznać się z przepisem?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzienie na słodko: cytrynowe i kiwi. Dawno o tym nie myślałam, ale mogę spróbować wrzucić na zonawkuchni.blogspot.com

      Usuń